Uważam, że modelarstwo traktowane jako pasja, nie różni się w zasadzie od innych, podobnych „profesji”. Każda z nich ma jedną wspólną cechę – spore zaangażowanie, niemal podświadomy imperatyw do działania dla realizacji wytyczonego celu. Na mnie dodatkowo modelarstwo wpływa uspokajająco 🙂 co jest niezwykle ważną cechą w realiach codziennego, dynamicznego tempa życia.
Owszem, dziedzina ta wymaga pewnych zdolności manualnych (ale niezbyt wyszukanych), no i cierpliwości. Sądzę jednak, że jeśli konsekwentnie będzie się stosować kilka prostych zasad, niemal każdą trudność „techniczną” można z powodzeniem przezwyciężyć, nie obejść, ale przezwyciężyć właśnie.
Istotnym jest tutaj konsekwentne (to słowo klucz, więc znów je powtórzę), wyciąganie wniosków z własnych działań, unikanie błędów i powielanie dobrych rozwiązań.
Tak więc jestem przekonany, że dobre efekty można osiągnąć poprzez:
1) ZAANGAŻOWANIE w dany projekt.
2) KONSEKWENCJĘ w działaniu.
3) WYCIĄGANIE WNIOSKÓW z błędów i sukcesów oraz wybieranie najlepszych rozwiązań.
Prawda, że te proste zasady można „dopiąć” do każdego zakończonego powodzeniem działania?
No może jeszcze ów niezbędny „imperatyw zainteresowania”, który – nieraz ze sporym poświęceniem: czasu i środków – „mobilizuje” do działania i dość istotnie wpływa na ową modelarską cierpliwość, tak sądzę.
Zajmuję się modelarstwem kartonowym w tzw. waloryzowanym standardzie. Oznacza to, że model buduję z wykorzystaniem zakupionych, wydrukowanych opracowań, jednak przy jego powstawaniu staram się dodawać podzespoły i detale (tzw. waloryzacja), które identyfikuję na podstawie przeprowadzonych analiz planów i fotografii danej wersji budowanego obiektu. To właśnie podnosi walory dodatkowe modelu i czyni go bardziej efektownym.
Ta dziedzina jest dla mnie bardzo istotna – odtworzyć jak najwierniej okręt, samolot, czy czołg w jego wyglądzie zewnętrznym (ograniczając do minimum tzw. mechanizacje). Ale to nie wszystko, a raczej dopiero początek.
Każdy budowany przeze mnie model MUSI „opowiadać” epizod jakiegoś wydarzenia, fragment biografii danej postaci oraz cząstkę tzw. „wielkiej” historii. Stanowi to jednocześnie ważną dla mnie ideę tzw. „historii emocjonalnej” (więcej o tym będę pisał w zakładce „Historia i antropologia”).
Powtórzę raz jeszcze, sam model, jako obiekt, nie ma dla mnie tak dużego znaczenia, no może poza walorami estetycznymi. On sam jednak powinien – w moim przekonaniu – opowiadać historię w konkretnym kontekście związków przyczynowo – skutkowych, stanowić swego rodzaju jej ilustrację w 3D.
Tak właśnie pojmuję swoją modelarską pasję.
Dlatego każdy model zaopatruję w oddzielną metryczkę dołączaną do podstawek, która opisuje epizody historii, biogramy uczestników walk, czy opisy panoramy dziejów, których był cząstką. Kto wie, może takie „edukacyjne” pojmowanie modelarstwa, ma swoje korzenie w moich doświadczeniach pedagogicznych z pierwszych lat pracy zawodowej.
Teraz o mojej technice budowy modeli.
Skutkiem stosowania tzw. „standardu” jest to, iż nie maluję brył, z których składa się model, polegając na wyglądzie grafiki zaproponowanej przez projektanta. Nie dotyczy to oczywiście koniecznego malowania niektórych elementów wykonanych np. z drutu, czy malowaniu – odpowiednio dobranym kolorem farb – krawędzi wycinanych części kartonowych (tzw. retusz).
Ponadto staram się dociec jakie funkcje posiadały dane podzespoły, w jaki sposób one faktycznie działały, wyjaśnić konstrukcję, co w znaczący sposób pomaga w odtworzeniu ich prawidłowego wyglądu.
Najważniejszą zasadą, którą znam od wczesnej młodości, to co najmniej:
TRZY RAZY PRZYMIERZ, RAZ PRZYKLEJ.
Jest ona szczególnie ważna przy budowaniu modeli w standardzie, gdzie nieprawidłowe przyklejenie części skutkuje najczęściej jej zniszczeniem (przy malowanych modelach, można ją jeszcze wykonać powtórnie).
Budując przez ostatnie lata modele oraz prowadząc relacje z ich powstawania na forach modelarskich, spotkałem się wielokroć z licznymi pytaniami, jak postępować, aby osiągnąć dobre efekty w budowie kartonowych modeli w standardzie. Spróbowałem więc „wyciągnąć” przed nawias kilka zasad, DOBRYCH ORAKTYK budowy modeli (poza wyżej opisanymi generalnymi zasadami „sprawnego działania”). Zasady te mogą pomóc głównie młodym adeptom modelarstwa kartonowego, ale przydadzą się każdemu, mnie też (staram się je stosować, ale, przyznam, nie zawsze mi to w pełni wychodzi).
Dobre praktyki budowy modeli kartonowych w standardzie.
1.ZASADA FUNKCJONALIZMU/REDUKCJI.
Model powinien jak najlepiej odzwierciedlać wygląd obiektu rzeczywistego, a poszczególne jego podzespoły powinny oddawać funkcje podzespołów rzeczywistych z uwzględnieniem ograniczeń jakie stawia skala i własne możliwości.
Wielu z Was zarzuci, że powyższa zasada dotyczy głównie projektantów. Owszem, korzystamy z gotowych projektów, ale budując model można się starać cokolwiek zmienić i dopasować w odniesieniu do zdjęć, czy rysunków oryginału. Wiem to z własnego, już sporego doświadczenia. Właśnie do tego owa zasada ma „nakłaniać”, sięgnięcie do materiałów źródłowych dotyczących budowanego obiektu, co znacznie podniesie walory modelu.
2. ZASADA RETUSZU.
Krawędzie elementów kartonowych oraz „odrutowanie” są w odpowiednich kolorach (np. poszycia).
3.ZASADA ŁĄCZENIA KRWAWĘDZI.
Połączone krawędzie kartonowe nie mają uskoków i zwichrowań, nie są „poszarpane”, płaszczyzny poszycia nie zapadają się, wręgi i szkielet nie wypychają poszycia.
4. ZASADA ZACHOWANIA SYMETRII.
Tam gdzie to jest wymagane, elementy i podzespoły układane są symetrycznie i w równych odległościach bez niepotrzebnych skrzywień i wypaczeń.
5.ZASADA CZYSTEGO MODELU.
Na powierzchni modelu nie widać śladów kleju używanego do jego budowy oraz zabrudzeń z farb wykorzystywanych do retuszu.
Zachęcam do stosowania powyższych zasad, których konsekwentna realizacja z pewnością przyczyni się do osiągnięcia dobrego efektu końcowego.
Powodzenia 🙂