HMS Victory

Budowa okrętu rozpoczęta dnia 03.10.2015 r. Skala 1:96
Nazwałem ją podróżą sentymentalną, ponieważ żaglowiec ten zawsze kojarzył się mi z pierwszymi wspomnieniami o modelarstwie. Widziałam Viki u Jurka, który zainteresował mnie tym hobby w końcówce lat 70-tych. Okręt pięknie się prezentował, choć w skali 1:200. Pamiętam, że otrzymałem go później w prezencie.
No i ta wspinała ilustracja na okładce autorstwa Adama Werki (zresztą każdym obrazem w jego wykonaniu byłem zauroczony)

Teraz przyszła pora zmierzyć się z tym pięknym liniowcem z równie znamienitą historią admirała Horatio Nelsona i jego Trafalgaru 1805 r.
Materiałów mam sporo, a do tego wiele zdjęć zachowanego oryginału w brytyjskiej stoczni w Portsmouth:

Model oczywiście zbuduję w waloryzowanym standardzie, może za wyjątkiem drewnianych masztów, konopnych lin oraz płóciennych żagli 😉
Podstawą jest opracowanie zacnego wydawnictwa Shipyard:

Podposzycie kadłuba wykonałem tradycyjną metodą szczebelkową ponieważ sama konstrukcja okrętu przewidywała podposzycie z oklejek.:

Następnie przystąpiłem do wyposażania pokładu dolnego i średniego w detale.

Postanowiłem zaszaleć i obłożyć poszycie dna ponad 3 tysiącem blaszek miedzianych – tak jak było w oryginalnym okręcie. Blaszki wycinałem z samoprzylepnej taśmy miedzianej. Płytki były układane metodą z XVIII wieku, na zakładkę w dwóch etapach:

Po miesiącu czasu poszycie dna zostało omiedziowane. Pozostało jeszcze poprzybijać każdą blaszkę kilkudziesięcioma gwoźdźmi przez użycie prostego radełka ze starego budzika:

Następnie okręt wyposażyłem z burty i przystąpiłem do budowy galerii rufowej:

Wyposażenie wnętrza kajuty Admirała Nelsona (papier i druty):

Dalsze prace przy galerii rufowej oraz przy… toaletach:

I galeria rufowa ukończona:

Kolejne prace przy wyposażaniu rufy w sztukaterie i zdobienia:

Teraz przeniosłem się na dziób:

cdn…