Modele w budowie

Przejdź do zakładek na tej podstronie lub przewiń w dół.

PBY-5A- CATALINA – amerykański wodnosamolot z II WŚ. Skala 1:33

Budowę rozpocząłem 15.10.2011 r. Podstawą było kartonowe opracowanie wydawnictwa GPM nr 9/2005.

Przy budowie korzystałem z dwuczęściowej monografii wydawnictwa AJPress oraz licznych fotografii tej maszyny w sieci. Prowadzę też relację na forum modelarskim Konradus http://www.konradus.com/forum/
Zauroczyła mnie lekko waloryzowana grafika, no a przede wszystkim to, iż płatowiec ten miał swój ważny epizod w „krótkiej” historii pancernika Bismarck. Został on wykryty właśnie przez Catalinę, przyczyniając się do zatopienia tego kolosa 27 maja 1941 r. Wodnosamolot miał duży zasięg działania, blisko 5 tys. kilometrów i znakomicie nadawał się do pełnienia funkcji zwiadowczych na sporym, atlantyckim akwenie.

Wpierw budowa wnętrza:

Następnie okleiłem szkielet z wnętrzem – poszyciem zewnętrznym.
Dużo problemu miałem ze spasowaniem poszycia dna i połączeniem go z poszyciem górnej części kadłuba, ale jakoś poszło. Starałem się ścinać linie obrysowe oklejek, aby jak najmniej było widać łączenia segmentów:

Zamontowałem pylon do mocowania centropłata oraz statecznik pionowy i stateczniki poziome z lotkami (wykonam oddzielne trymery):

Montaż centropłata i skrzydeł. Łącznie płat będzie miał blisko 1 metr sługości 🙂 Na tym etapie postanowiłem zamontować okablowanie do potencjalnej koncepcji napędu silników i świateł. Zobaczymy co z tego wyjdzie w finale:

Czas na podwozie z… okablowaniem. Postanowiłem też samodzielnie wykonać bieżnik opon składający się z wielu pojedynczych rombów:

Podwozie już na swoim miejscu. Dodałem nieco detali we wnękach oraz wstawiłem przewód hydrauliczny przy goleni podwozia:

no images were found

Czas postrzelać, kaemy do gondoli i dla dziobowego strzelca (wykorzystałem lufy toczone z mosiądzu, resztę odtworzyłem na podstawie fotografii):

no images were found

Silniki Pratt & Whitney R-1830 Twin Wasp. Konstrukcja podstawowa z wycinanki, ale zdecydowałem się na dość sporą waloryzację. Pomocne były: żyłka wędkarska do imitacji ożebrowania cylindrów oraz zwoje cynowe różnych grubości, od 0,25 mm do 3 mm – jako przewody i rury wydechowe:

Piloci na miejscu (użyłem wyprasek z modeli plastikowych w skali 1:32, oczywiście ich sklejenie i malowanie po mojej stronie)

no images were found

cdn…

HMS „VICTORY”. Okręt Admirała Nelsona (stan na 1805 r.- bitwa pod Trfalgarem) Skala 1:96

Budowa okrętu rozpoczęta dnia 03.10.2015 r.
Nazwałem ją podróżą sentymentalną, ponieważ żaglowiec ten zawsze kojarzył się mi z pierwszymi wspomnieniami o modelarstwie. Widziałam Viki u Jurka, który zainteresował mnie tym hobby w końcówce lat 70-tych. Okręt pięknie się prezentował, choć w skali 1:200. Pamiętam, że otrzymałem go później w prezencie.
No i ta wspinała ilustracja na okładce autorstwa Adama Werki (zresztą każdym obrazem w jego wykonaniu byłem zauroczony)

Teraz przyszła pora zmierzyć się z tym pięknym liniowcem z równie znamienitą historią admirała Horatio Nelsona i jego Trafalgaru 1805 r.
Materiałów mam sporo, a do tego wiele zdjęć zachowanego oryginału w brytyjskiej stoczni w Portsmouth:

Model oczywiście zbuduję w waloryzowanym standardzie, może za wyjątkiem drewnianych masztów, konopnych lin oraz płóciennych żagli 😉
Podstawą jest opracowanie zacnego wydawnictwa Shipyard:

Podposzycie kadłuba wykonałem tradycyjną metodą szczebelkową ponieważ sama konstrukcja okrętu przewidywała podposzycie z oklejek.:

no images were found

Następnie przystąpiłem do wyposażania pokładu dolnego i średniego w detale.

no images were found

Postanowiłem zaszaleć i obłożyć poszycie dna ponad 3 tysiącem blaszek miedzianych – tak jak było w oryginalnym okręcie. Blaszki wycinałem z samoprzylepnej taśmy miedzianej. Płytki były układane metodą z XVIII wieku, na zakładkę w dwóch etapach:

no images were found

Po miesiącu czasu poszycie dna zostało omiedziowane. Pozostało jeszcze poprzybijać każdą blaszkę kilkudziesięcioma gwoźdźmi przez użycie prostego radełka ze starego budzika:

Następnie okręt wyposażyłem z burty i przystąpiłem do budowy galerii rufowej:

Wyposażenie wnętrza kajuty Admirała Nelsona (papier i druty):

no images were found

Dalsze prace przy galerii rufowej oraz przy… toaletach:

no images were found

I galeria rufowa ukończona:

no images were found

Kolejne prace przy wyposażaniu rufy w sztukaterie i zdobienia:

Teraz przeniosłem się na dziób:

no images were found

cdn…

MERKAVA MK.II – współczesny czołg izraelski. Skala 1:25

Ten czołg od dawna za mną „chodził”. Rydwan, bo tak należy tłumaczyć nazwę tej maszyny, posiada unikalną cechę, która odróżnia od innych czołgów. Otóż przy umiejscowieniu napędu w przedniej części kadłuba, w jego tyle znajduje się opancerzony właz. Tą stroną załoga może wchodzić do czołgu lub się zeń ewakuować. Po usunięciu zasobników amunicyjnych, przestrzeń ta może też być wykorzystana jako przedział desantowy dla 6 żołnierzy z pełnym wyposażeniem osobistym.

W drugiej połowie 2017 r. ukazało się opracowanie Merkavy wersji IV (oczywiście też pójdzie pod nóż modelarski), dlatego zachęcony, postanowiłem sięgnąć do swoich zasobów i wpierw skleić wersję II z wydawnictwa GPM. Opracowanie dość leciwe i z kiepską grafiką, ale spróbuję wyczarować zeń co się da. Zresztą ta wersja jest bardziej „drapieżna” od czwórki i znacznie lepiej mi pasuje. Dodatkowo zawiera opcję wykonania trału minowego.

Przy realizacji, dla wzbogacenia efektu, użyję po raz pierwszy laserowo wycinanych śrub i nakrętek.
No to do dzieła.

Wpierw kadłub z bardzo nieregularną konstrukcja płyty przedniej z przedziałem silnikowym:

Teraz pora na detale podwozia:

no images were found

cdn…

HMS „Dreadnought” brytyjski pancernik z 1907 r. Skala 1:200.

Rozpoczęcie budowy dnia 03 września 2013 r., ukończenie: 31 grudnia 2021 r.

Po uporaniu się z pancernikiem Bismarck, musiałem rozpocząć kolejną przygodę z czymś pływającym. Owszem, w trakcie budowy miałem „pływający” wodnosamolot Catalina, ale okręt, to okręt.
Wybór padł na coś „odpoczynkowego” i w miarę szybkiego. Ukazał się właśnie w Małym Modelarzu pancernik HMS Dreadnought – bardzo fajne opracowanie, no i sporo „skromniejsze” od opasłego BIS’a.

Poza tym Dred wpisywał się w moją koncepcję opowieści, przy pomocy modeli, o historii pancerników/liniowców, cofając się wstecz. Był BIS, teraz Dred, potem coś przeddrednotowego, następnie Victrory (budowa trwa).

Zbierając materiały do budowy Dreda natrafiłem – bo musiałem – na książkę Roberta K. Massie, właśnie o tytule „Drednought”.

Jej lektura przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Blisko 1000-stronicową opowieść (w dwóch tomach) czytałem „z wypiekami” będąc do dziś pod jej wrażeniem. Nie tylko mnóstwo anegdot, epizodów i faktów, ale rewelacyjny i bardzo mi odpowiadający sposób narracji, czynią z tego „dzieła” perełkę w prezentacji trudnych i skomplikowanych przekrojowo tematów.

Już mam pomysł na kolejną po BIS-sie opowieść, tym razem w swoich początkach sięgającą Trafalgaru 1805 r. tj. ugruntowania dominacji Imperium Brytyjskiego na morzach. Następnie budowę, niemal od podstaw, floty niemieckiej przez Bismarcka i Wilhelma II wraz z „jego” Welmachtem i snami o cesarskiej dominacji na morzach. Nie zabraknie oczywiście „rewolucyjnej” roli brytyjskiego Admirała Johna Fishera, twórcy „Nieustraszonego” (Dreadnought w wolnym tłumaczeniu), który roczną budową swojego pancernika, błyskawicznie zakończył jedną i rozpoczął nową epokę tych okrętów.

No, ale zanim więcej poopowiadam, wpierw okręt ten muszę zbudować.
Wyprzedająco dodam, że zamierzam rozłożyć sieci torpedowe przy jednej z burt. W Anatomii Dreda jest dobry schemat takielunku sieci łącznie z ich olinowaniem na pokładach. Czas pokaże.

Przy budowie szkieletu zastosowałem tzw. podposzycie pełne (w odróżnieniu od „szczebelkowego” przy BIS-e). Przyznam, że znacznie lepiej się na nim układało poszycie dna, choć jest bardziej pracochłonne:

no images were found

Szkielet okleiłem poszyciem dna. Zastosowałem metodę „samolotową” połączenia w jeden zespół kilku oklejek (za pomocą pasków łączących), a następnie segmenty te połączyłem ze sobą na szkielecie:

Postanowiłem też zmienić fakturę pokładu (skan z innego modelu). Na pokładzie wkleiłem pokrywy studzienek do załadunku węgla. Okleiłem też burty oraz dodałem na nich charakterystyczne pionowe osłony.
Rozpocząłem też konstruowanie nadbudówki śródokręcia:

Dalsze prace przy nadbudówce śródokręcia, początek tzw. drutologii, czyli pracy z drutami:

no images were found

Pora na kominy z uzupełnieniem o charakterystyczny „takielunek” przy ich poszyciu oraz odrutowanie na zwieńczeniu wylotów:

no images were found

Artyleria główna Dreda, która była powodem całej tej „drednotowej rewolucji”:

no images were found

Artyleria lekka, szybkostrzelna (76mm do zwalczania torpedowców)

no images were found

Łodzie komunikacyjne

Reflektory

no images were found

Doszło jeszcze sporo drobiazgów. Zapraszam do galerii końcowej modelu (GALRIE MOICH MODELI).

STS „LWÓW” żaglowiec szkolny. Skala 1:100

W dniu 11.03.2022 r. rozpocząłem budowę polskiego szkolnego żaglowca STS „Lwów” (STS – Sail Training Ship, żaglowy statek szkolny).

Wpierw szkielet żaglowca z podposzyciem szczebelkowym, pod czujnym okiem „tygrysiej” Panny Julii.

no images were found

Mocowanie śrub do umieszczenia statku na podstawce oraz montaż poszycia

Poszycie dna w okolicy rufy było dość „niepokorne”. Należało zastosować działania nadzwyczajne. Okazało się też, że linia wodna nie „trzyma linii”. Musiałem więc podjąć decyzję w tej sprawie…

Postanowiłem od nowa wykonać poszycie burt. Jednocześnie zastosowałam dość niekonwencjonalne rozwiązanie, czyli wykonanie burt z dwóch wersjach: białej i czarnej

no images were found

Montaż nadburcia od strony pokładu

Przed wyposażeniem pokładu wykonałem dziobówkę

no images were found

Teraz przyszła pora na nadbudówki

cdn…