To moja dość przypadkowa przygoda…
Gdy rozpoczynałem budowę pancernika Bismarck, w ogóle nie myślałem o uczestnictwie w jakichkolwiek zmaganiach konkursowych. O samej międzynarodowej organizacji NAVIGA i regulaminach opisujących zasady kwalifikacji i oceny modeli, dowiedziałem się w połowie budowy okrętu. Jednak sposób w jaki wykonywałem model wpisywał się w „rygory” regulaminu i przyjętych przez NAVIGA zasad klasyfikacji modeli, poza jednym detalem, o którym wspomnę w dalszej części.
Pozytywne opinie o prezentowanych (na forach modelarskich), przeze mnie etapach budowy modelu tego wielgachnego okrętu oraz zachęty kolegów „po fachu” sprawiły, że postanowiłem spotkać się kumplami-modelarzami na ogólnopolskich konkursach.
No i się zaczęło:
Potem przyszła dość niespodziewana i miła informacja, czyli zakwalifikowanie mnie do Kadry Narodowej:
Wakacje 2014 roku już mieliśmy w naszej rodzinie zaplanowane. Udało się jednak „wynegocjować” tydzień czasu no i pozdobywać „gratisowe” fundusze na „kawalerski” wyjazd. Towarzyszył mi kolega Andrzej (vel Andreas), zabraliśmy modele swoje oraz innych fachmanów i ruszyliśmy w nieznane znane, czyli na mistrzowskie zawody okrętowców.
Konkursy modeli okrętów NAVIGA w klasie C odbywają co dwa lata naprzemiennie jako zmagania europejskie oraz światowe.
W 2014 World Championships, czyli Mistrzostwa Świata odbywały się w dniach 28 czerwca – 06 lipca w Starej Zagorze w Bułgarii.
Uczestnicy przywozili modele duże i małe, w różnych „opakowaniach:
Ale wpierw oficjalne otwarcie. Zawody odbywały się na terenie ekskluzywnego hotelu i, no jakże, wodnym anturażem. Były krótkie przemówienia no i parada w barwach narodowych:
Naszej reprezentacji przewodniczył Komandor Maciej Poznański:
Bułgarska Stara Zagora to miasto położone na szlaku do Morza Czarnego, które przy okazji zdecydowaliśmy się odwiedzić (Burgas, Nesebar).
Zresztą w oczekiwaniu na dzień oceny naszych modeli zwiedzaliśmy okoliczne miejscowości (w tym Kazalnik) penetrując trackie zabytki rozsiane w uroczej, szerokiej dolinie u podnóża Srednej Gory w paśmie Bałkanów. W centrum Zagory znajduje się zrekonstruowane forum z okresu cesarstwa rzymskiego:
Pora na pokazanie prezentowanych modeli. A było co oglądać, absolutna elita światowego modelarstwa w każdej z klas:
BIS tak się prezentował:
Przyszedł w końcu nasz dzień oceny klasy C7 – czyli modeli kartonowych. Miałem przygotowaną sporą dokumentację opisową i fotograficzną, która bardzo mi się przydała. Koledzy z kadry pomagali mi w porozumiewaniu się z sędziami. Ci ostatni wnikliwie oglądali model uzbrojeni w specjalistyczne przyrządy optyczne:
Podczas oceny mojego modelu bacznie się mu przyglądał pewien jegomość, który wnikliwie fotografował mojego Bismarcka.
Okazał się nim Pan Diter Maysik – President NAVIGA, który po ocenie złożył mi gratulacje. Był to dla mnie bardzo duży zaszczyt:
No i doczekaliśmy się na wyniki końcowe. Mój okręt na możliwe 100 pkt otrzymał ich 97,33. Muszę przyznać, że jak na pierwszy poważny model po blisko 30 – letniej przerwie, to rewelacyjny wynik i bardzo duże wyróżnienie. Model został więc nagrodzony złotym medalem (przekroczył próg 95 pkt):
Okręt więc dotarł do portu 🙂
Opowiem teraz o jednym epizodzie z oceny. Otóż sędziowie zwrócili uwagę na pomalowane przeze mnie dachy wież artylerii średniej i ciężkiej. Nie wiedziałem tego wcześniej (na etapie budowy), że w klasie C7, do której zakwalifikowany był Bismarck, nie można malować płaszczyzn – elementów modelu (poza np. drutami), pozostając przy grafice oryginalnego opracowania kartonowego.
Moja analiza zdjęć oraz informacje do jakich dotarłem wykazały, że w ostatniej fazie operacji Rheinübung, w jakiej uczestniczył Bismarck w maju 1941 r., dachy wież pomalowane były na kolor ciemnoszary. W opracowaniu miały one kolor żółty (z pierwszej fazy operacji). Postanowiłem więc dać zadość prawdzie historycznej. Owszem, aby zadośćuczynić sędziom, rozwiązaniem tego „problemu” mogło być – jak mi zaproponowano podczas oceny – naklejenie na dachy wież innego koloru kartonu. Cóż, taki regulamin, dura lex sed lex, jak mawiali Rzymianie. Wyciągnąłem z tego wnioski w kolejnym budowanym przeze mnie okręcie, HMS Dreadnought.
Aktualnie model pancernika Bismarck jest prezentowany na stałej wystawie pt. „Losy żołnierza polskiego 1918-1945” w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie. Stoi tam tuż obok modelu polskiego niszczyciela ORP „Piorun”, który – jak wiemy – stoczył z niemieckim kolosem krótką potyczkę (autorem pięknie wykonanego „Pioruna” jest kol. Mirek ze Stalowej Woli).
Model wielokrotnie prezentowałem podczas spotkań, na które mnie zapraszano, aby opowiedzieć o losach legendarnego okrętu. Opracowałem przy tej okazji prezentację omawiając historię powstania Bisamrcka, jego konstrukcję, uczestnictwo w pierwszej i jedynej akcji wiosną 1941 r. oraz sposób wykonania modelu. Zarys tej „krótkiej historii okrętu” opiszę w innej zakładce tej strony, zapraszam.